Od kilku dni, nasz pies Kira, coś podejrzanie kręci się za dziewczynami.
Dzieciaki idą, pies za nimi. Gdzieś znikają, pies znika z nimi.
W końcu udało mi się ustalić, co takiego we trzy kombinują.
Otóż, w naszym ogrodzie rośnie drzewo. Orzech włoski.
Dziewczyny zbierają sobie orzechy do wiaderka ( w czym towarzyszy im oczywiście pies), a potem siadają na schodach i rozbijają je za pomocą młotka.
Co robi w tym czasie pies? Grzecznie siedzi i czeka na swój przydział orzechowy, ponieważ nasz pies jest znany z dziwnych upodobań smakowych.
Zjada jabłka, śliwki, obierki ziemniaków, ogórków a latem rozsmakował się w skórach od arbuzów.
Tak więc, dziewczyny tłuką orzechy w kolejności, raz dla jednej, raz dla drugiej, raz dla psa.
Kira oczywiście świetnie radzi sobie bez pomocy młotka, od czego ma w końcu ogromne zębiska.
Ale po co się męczyć, kiedy dziewczyny chętnie rozłupią orzeszek, podadzą pod nosek i jeszcze zapytają, czy smakuje?
Dlaczego tylko, kiedy ja próbuje podebrać im orzech podnoszą larum.
-Ej !!! Mamo, to nasze orzechy!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz