środa, 30 maja 2012

Nocne wędrówki

Środek nocy. Obrywam czymś w nos. Kurcze co jest?
To tylko Misia władowała nam się do łóżka i teraz próbuje wywalczyć sobie jak najwięcej miejsca.

****************

Piąta rano. Kinga tylko czeka aż otworze oko i bierze mnie z zaskoczenia.
-Mamo poczytaj mi o ormitominie
-Haaaaa? To znaczy COOOOO?
Otwieram oko i upewniam się co do godziny.
-Kochanie, jest piąta rano-próbuje się bronić- o tej porze się nie czyta o tej porze się śpi.
-Ale obiecałaś!
-Obiecałam że poczytam jak wstaniemy a ja jeszcze śpię. Widzisz mam zamknięte oczka.
W tym momencie mój bełkot przypomina chyba seplenienie Misi.
-Ale obiecałaś. A obietnica to obietnica.

Rany, niech mnie ktoś dobije!!

Dinozaury, czyli bajki na dobranoc


Zwykle małe dziewczynki przed zaśnięciem chcą usłyszeć bajkę o jakiejś pięknej księżniczce albo dzielnym rycerzu.
Moje też? Nie. Moje na dobranoc chcą usłyszeć opis jakiegoś drapieżnego Tyranosaura.



Skąd im się to wzięło? Otóż wszystko zaczęło się od Minimini i bajki Dinopociąg.
Dla osób już, albo jeszcze nie w temacie. Dinopociąg to bajka jak sama nazwa wskazuje o dinozaurach, które podróżują pociągiem po prahistorycznym świecie i przeżywają przygody.
Pomiędzy przygodami są wstawki z panem, który opowiada różne ciekawostki o dinozaurach.
Kinga po obejrzeniu wielu odcinków stwierdziła niedawno, że zostanie paleontologiem.

Wiedziona tym tropem zaczęłam wypożyczać im tematyczne książki a miesiąc temu na urodziny dostały pięknie ilustrowaną Dino-pedię. Od tamtego czasu jest to nasz zbiór bajek na dobranoc i nie tylko. Przed snem muszą usłyszeć opis przynajmniej trzech dinozaurów.
Tekst znają już prawie na pamięć a ich nazwy szczególnie Kinga (bo Misia nieźle jeszcze sepleni), wypowiada bez zająknięcia. Z tym ja mam niestety czasami problem ale spróbujcie wymówić Jangczuanozaur czy Huajangozaur.
Rany, ja mam nawet problem z napisaniem tego a korzystam ze ściągi!

Byłam dzisiaj w sklepie i wpadła mi w ręce nowa książka o dinozaurach. Co zrobiłam? Oczywiście zakupiłam.
Dominika stwierdziła, że fajna. Kinga, że taka sobie bo nie ma tylu obrazków co Dino-pedia, ale po dzisiejszym wieczornym czytaniu chyba dała się trochę przekonać.



A tak w ogóle to zastanawiam się, jak długo potrwa ta fascynacja?
Co będzie następne?
Kosmos?
Botanika?
A może( to Kinga chce być paleontologiem, Misia mamusią),już tak jej zostanie?
W sumie ja chciałam kiedyś zostać archeologiem a to zawody trochę podobne. Tu kopią w ziemi i tu kopią w ziemi. Tu kleją kości i tu kleją... garnki.
A jak mówi stare dobre przysłowie – „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”....

poniedziałek, 28 maja 2012

Wirusówka

Stało się. Dzieciaki mi się pochorowały.
Chociaż w sumie nie mam na co narzekać. Po pierwsze, nie chorowały już od kilku miesięcy a po drugie, nie jest to nic poważnego.
U mojej kuzynki dzieci chorują średnio raz na dwa tygodnie i często kończy się to pobytem w szpitalu.
Na szczęście z zapisem do lekarza nie było problemu. Nie jest to szczyt sezonu kichająco- kaszlowego dzięki czemu rano odwiedziłyśmy naszą ulubioną panią doktor, która postawiła diagnozę- wirusówka.
Zapisała nam lekarstwa i zaleciła tydzień pobytu w domu.
Zapowiada się więc bardzo dłuuuuugi tydzień.
W normalnej sytuacji,( czyli takiej gdy mogą biegać po dworze), bawią się i kłócą tak pół na pół. Godzina współpracy, godzina darcia kotów. Prosto licząc czeka nas trzy dni spokoju i trzy dni totalnego kataklizmu!
Dzieciaki jak to dzieciaki, cieszą się, że nie muszą iść do szkoły tudzież przedszkola.
Kiedy wróciłyśmy do domu, Dominice ze względu na wysoką gorączkę 39,8 zaaplikowałam Nurofem i zapakowałam do łóżka.




Myślałam, że trochę sobie pośpi, bo wyglądała naprawdę słabo ale gdzie tam. Pokręciła się z boku na bok i po godzinie stwierdziła.
-Mamo, w łóżku jest nudno. Ja chce malować razem z Kingą.



Miały dosyć chyba dopiero po dwóch godzinach.
Ja się pytam, jak to jest. Kiedy dorośli są chorzy najchętniej walnęliby się do łóżka razem z pilotem i zapewnieniem spokoju przez przynajmniej trzy godziny.
A nasze małe latorośle? Jak szczygiełki. Polatać i pohałasować.
Ale tak jest dobrze. Przynajmniej wiem, że gorączka zaraz minie i za parę dni znowu zaprowadzę je zdrowe do szkoły i przedszkola.


A oto efekt wysiłków artystycznych Kingi.. (niestety źle zrobiłam zdjęcie i za nic nie mogę tego wyprostować)







i Dominiki ( Picasso, może się schować).









niedziela, 27 maja 2012

Dzień Matki


Wczoraj rano obudziły mnie podejrzane szepty. Otwieram oczy.... i sama nie wierzę w to co widzę!
W drzwiach sypialni stoją dziewczyny z tatą i krzyczą.
-Wszystkiego najlepszego w dniu mamy!- po czym wręczają mi tacę ze śniadaniem.
Patrzę i oczom nie wierzę! Kanapki z rzodkiewką, szyneczką, ogórkiem, do tego jajko na twardo i kawa! O majonezie zapomnieli, ale kto by się tam czepiał.



Kurcze takie śniadanie do łóżka dostałam ostatnio... nie, nigdy nie dostałam do łóżka takiego wypasionego śniadania. Dzieciństwo, kiedy to mama przynosiła chorym pociechom jedzenie do łóżka się nie liczy.
- Mamusiu, dzisiaj masz leniuchować – informuje mnie Kinga.
Misia wręcza mi cukiernicę.
- Do kawy, żeby była słodziutka.
No to chyba mój najfajniejszy dzień matki. Śniadanie do łóżka, leniuchowanie. Czuje się jak w niebie i rozpływam w podziękowaniach.
- Wygodnie Ci? - pyta Kinga- nie za zimno? Komfortowo?
Rany, kiedy ona nauczyła się słowa komfortowo????
- Jest wspaniale, dziękuję - odpowiadam wpychając do buzi kanapkę.
- Pij kawę. A jak wypijesz to mamy dla Ciebie ukrytą niespodziankę.
- A co to za niespodzianka?
- Dam Ci podpowiedź. Jest w szafie, tam gdzie tata pracuje z komputerem- wypowiada jednym tchem Kinga.
- Hmmm, w gabinecie?
- Nooo, a skąd wiesz?
Delektuję się moim śniadaniem a Kinga kręci się nerwowo.
- No chodź po tą niespodziankę, potem dokończysz.
Ok. Idziemy do gabinetu i grając w ciepło – zimno odnajduję dwie laurki, pięć rysunków i jeszcze jakieś bliżej nieokreślone wycinanki.
Dziewczyny musiały się napracować.
Po nowej fali wdzięczności i buziaków zostaję znowu załadowana do łóżka.
Udaje mi się uporać ze śniadaniem, oglądam „Dzień Dobry TVN” i jakoś tak zaczynam myśleć, że jest fajnie, ale miałam w planach glancowanie kuchni.
Przeczytałam jeszcze trochę i zabrałam się za tradycyjne sobotnie rozrywki tj. pranie, prasowanie, no i w końcu za glancowanie kuchni.
Szoruję sobie w najlepsze kafelki, kiedy wchodzi Kinga.
- Wiedziałam, że nie wytrzymasz z tym leniuchowaniem- kręci głową Kinga i wybiega na podwórko
No cóż może i bym poleniuchowała ale niestety kuchnia się sama nie posprząta.
Nagle ciszę przerywa płacz.
-Mamoooooo! Misia mnie uderzyłaaaa!!!- wrzeszczy Kinga
- Bo Kinga powiedziała że jestem dzidziaaaaaa!! - broni się Dominika

Wzdycham. Kurcze, a taki był fajny ten Dzień Matki.

piątek, 25 maja 2012

Festyn rodzinny

W przedszkolu u Dominiki odbył się co roczny festyn rodzinny. Dla nas był pierwszy, bo chodzi do niego dopiero od pół roku.




Nie tylko dzieciaki były mocno zaangażowane przygotowując występy i ćwicząc wierszyki.
Rodzice brali również czynny udział, ale raczej od strony (na szczęście nie musieliśmy dawać popisów artystycznych), kulinarnej.

Każda z grup miała przygotowany stolik na którym wystawiane były przyniesione przez rodziców potrawy. Od ciasteczek, ciast, galaretek, serniczków, sałatek po kiełbaski z grilla, pizze i flaki.
Dokładnie flaki! Nasze tradycyjne, imieninowe flaczki. Osobiście nie próbowałam, ale z wiarygodnego źródła wiem, że były pycha!

Ja własnoręcznie upiekłam mufinki kokosowe, które dzięki współpracy mojego piekarnika wyszły super! Moje dzieciaki mogą potwierdzić, ponieważ złożyły już zamówienie na następną partię.

Każda potrawa miała swoją cenę, więc bilon szedł jak woda. Na szczęście wydawaliśmy to z uśmiechem na ustach, bo zebrane pieniądze szły na dobry cel. Dodatkową wycieczkę dla dzieciaków.
Ktoś mógłby powiedzieć, że może prościej było by po prostu zapłacić za wycieczkę i z głowy. Sposób dobry i bezbolesny ( w sensie, nie muszę się modlić żeby nie przesolić flaków, albo żeby ciasto nie opadło), ale czy fajniejszy? To zależy czy ktoś lubi takie przygotowania. Odniosłam wrażenie, że rodzice podeszli do swoich zadań bardzo profesjonalnie i z pełnym zaangażowaniem.
Ktoś rozpalił grilla, były lody a nawet mrożona kawa! Przy tym ciepełku spływającym z nieba to prawdopodobnie ta kawa była najbardziej rozchwytywana. Dosłownie! Panie nie nadążały z produkcją.




Ostatnią atrakcją była loteria fantowa z rzeczy zorganizowanych przez rodziców. Były to drobiazgi ale dzieciaki zachowywały się tak jakby wygrały milion w totka!

Tego typu impreza może nie mogłaby być zrealizowana przez większe przedszkole ( nasze jest dosyć małe), ale sam pomysł uważam za ciekawy. Już myślę o tym co przygotujemy w następnym roku. Może gofry? Z dużą ilością bitej śmietany i polewą czekoladową? Pomyślimy.
Do następnego festynu mamy okrąglutki rok, a w tym czasie jeszcze czeka nas festyn w szkole u Kingi.

wtorek, 22 maja 2012

Karmienie piersią


Od kilku dni wiele stacji tv i gazet zajmuje się tematem karmienia piersią.
Dyskusja rozgorzała pod wpływem artykułu w amerykańskim Time ( chyba o to czasopismo chodzi ale mogę się mylić ), gdzie na okładce jest mama karmiąca synka stojącego na stołeczku.

Wszystko niby jest ok. Mama karmi synka, który wygląda na okaz zdrowia. Super! Brawo dla mamy za wytrwałość i bądź co bądź za odwagę, żeby dać się sfotografować przy tej czynności i opublikować na łamach gazety którą obejrzy cały świat. A przynajmniej ten zachodni.

Ale to, co mi osobiście w tym nie pasuje to ekshibicjonizm kobiety.
Podobno chłopiec ma 3-4 latka. Sorki, ale wygląda jakby miał lat 10! ( Chyba że moje dzieciaki są jakieś małe).

Kobieta chciała przekonać do dłuższego karmienia piersią? U mnie niestety wywołała niesmak i zażenowanie, bynajmniej nie z powodu samego karmienia. Jestem jego zwolenniczką i sama również karmiłam do 1,5 roku.
To wygląd wyrośniętego chłopca przyssanego do piersi jest dla mnie jakiś... nieapetyczny....

Zastanawiam się komu jest tak naprawdę potrzebne tak długie karmienie. Dziecku, bo dostaje przeciwciała, poczucie bezpieczeństwa i kontaktu? Mamie która nie potrafi pozwolić dziecku na samodzielność?

Pamiętam, że kiedy ja odstawiałam młodszą córkę, robiłam to ze łzami w oczach! Dziecko szybciej pogodziło się z rozstaniem niż ja!

Uważam, że każdy ma prawo do własnych poglądów i postępowania pod warunkiem że to nie czyni z naszych dzieci uzależnionych od nas emocjonalnie młodych ludzi a w przyszłości partnerów.

poniedziałek, 21 maja 2012

Wycieczka do ZOO

Niedziela. Piękny,słoneczny dzień. Pomysł na dziś? Jedziemy do Zoo.
Jak pojedziemy autem to pewnie nie będzie gdzie zaparkować. Idziemy do autobusu. Jak przygoda to na całego.
Przed kasami kolejjjjjjjjjka, której końca nie widać- widocznie nie tylko my wpadliśmy na ten cudowny pomysł spędzenia wolnego czasu.
Na szczęście idzie szybko, więc po 15 minutach jesteśmy w środku.


Ustalamy plan zwiedzania.
Pierwszy przystanek, flamingi.



-Mamusiu, jakie one śliczne, różowiutkie. A dlaczego stoją na jednej nodze?
-Ummmm, bo lubią?

*********

Potem rybki. Nie powiem, sami ulegamy czarowi tego miejsca i zaczynamy szukać „Nemo” i innych znanych stworzeń. Szkoda tylko, że jest ich tak mało.


*********

Następny przystanek, pawiany.


- Fuj, jak tutaj brzydko pachnie!

***********

Gdzieś około wybiegu dla żyraf Misia przeżywa pierwszy kryzys.


- Jestem zmęczona! Nie będę już chodzić! Ja chce na looooodyyyyy!!

********

Po lodach możemy ruszać dalej.


- Gdzie jest miś???
- Kurcze, nie ma misia.
*******


O co chodzi z tą wielką pisanką??

********


Chwila nieuwagi i dzieci bliżej poznają się z mieszkańcami zoo.


***********


Jest już około szóstej kiedy opuszczamy ten duży "domek dla zwierzątek". I nie ważne, że nogi wchodzą nam w dolne partie tułowia a portfele nieco się uszczupliły.
Dzieci są szczęśliwe i zapominają o tradycyjnej wieczornej kłótni na temat stanu swojej czystości i stopnia zmęczenia. Bez sprzeciwów idą się umyć i do łóżka.
I czy nie o to w tym wszystkim chodziło?

Męczący ale udany dzień!




piątek, 18 maja 2012

Wycieczka




-Mamusiu, mamusiu wstawaaaaaj!!
Otwieram jedno, a potem drugie oko i widze nad sobą uśmiechniętą buzię. Patrze na zegarek i głowa opada mi pod wpływem grawitacji z powrotem na poduszkę.
- Jeszcze pięć minutek. - mruczę bardziej do siebie niż malucha
Mamusiu wstawaaaaj! Spóźnimy się do przedszkola, na wycieczkę!!!- sepleni Misia
O kurcze wycieczka!

Zrywam się z łóżka, przypominam sobie co mam zapakować do plecaczka i pędzę do łazienki a wszystko to w ciągu pięciu sekund! Ha, a mówią że to kawa stawia człowieka na nogi.

Podekscytowana Misia wpada za mną do łazienki, w końcu nie codziennie jadą na wycieczkę zobaczyć Bazyliszka i inne tradycyjne atrakcje stolicy!

Myjąc zęby tłumaczy mi co mam zapakować, do którego plecaczka, z czego i tak rozumiem co drugie słowo ale co tam! Poradzimy sobie. W końcu od czego są mamy jak nie od zrozumienia szeleszcząco- sepleniącej mowy naszych pociech.

Po drodze do przedszkola wpadamy jeszcze do sklepu po wyposażenie plecaka, ostatni buziak i Misia jest gotowa na nowe odkrycia.

***

- I co tam widzieliście?
- Bazyliszka. On jest skamieniałością
- Chyba skamieliną
- No też. Takim praprzodkiem dinozaura!

Swojego 90- cio letniego pradziadka też nazywa praprzodkiem.
A swoją drogą, mieszkam tu tyle lat i nie wiedziałam, że mamy jakiegoś skamieniałego bazyliszka??!!

Po powrocie z wycieczki opowiada różne legendy zasłyszane od Pana przewodnika a kiedy wyczerpuje swój zasób wiedzy zaczyna improwizować.
Dowiadujemy się o jakiejś legendzie o misiu, smoku ( może to ten wawelski?) a na koniec o królu i królowej.

- Był król i królowa. Zakochali się. Koniec bajki. A teraz brawa!

Aż nas ręce rozbolały.

środa, 16 maja 2012

Dzieci rosną

Niestety, na szczęście dzieci rosną. Na szczęście, bo wiemy że są zdrowe. Niestety, bo ciągle musimy biegać po sklepach w poszukiwaniu nowych ubrań. Jestem w o tyle dobrej sytuacji,że mam dwie małe modnisie, które z racji urodzenia dziedziczą ubrania po sobie. To znaczy młodsza dziedziczy a starszej muszę uzupełniać braki w szafie. Jak większość mam, szwędam się średnio raz na miesiąc przetrząsając półki z ciuchami i liczę ile to muszę wydać żeby mój „skarb” fajnie wyglądał. Bo cóż, nie oszukuję się. Każda mama lubi jak jej dziecko fajnie wygląda. Niestety te ładne i dobre gatunkowo ciuchy są strasznie drogie. Ja się pytam, dlaczego spodnie jeansowe dla dziewczynki kosztują ok 70pln, a dla siebie mogę kupić podobne za 120pln? A jestem o kilka rozmiarów większa! Dlatego z niecierpliwością czekam na wyprzedaże kiedy mogę poszaleć kupując dzieciakom ciuchy dwa rozmiary większe z myślą, że spodenki zawsze mogę podwinąć a za duża bluzka, może zastąpić tunikę a czasami letnią sukienkę. Uwielbiam też instytucję zwaną second hand w którym za małe pieniądze można kupić naprawdę fajne rzeczy. Szkoda tylko, że im starsze dziecko tym wybór jest mniejszy. Czy wynika to z tego, że dzieciaki szkolne szybciej niszczą ubrania? Tydzień temu buszowałam w takim jednym ogromnym koszu z ciuchami i udało mi się wygrzebać fajną sukienkę za całe 7pln!!! Ale najważniejsze, że Kinga – moja starsza pociecha- była nią zachwycona!

wtorek, 15 maja 2012

Moje dzieci i Ja

Moja mama zawsze powtarzała, że nie zrozumiem jak bardzo kocha się swoje dzieci dopóki nie będe miała własnych. Myliła się? Absolutnie nie! Od siedmiu lat jestem mamą i od tego czasu w pełni rozumiem jej słowa. I chociaż wręcz „boleśnie” mocno kocham moje dwie pociechy to ilość radości na ich widok jest wprost proporcjonalna do strachu przed ich dorastaniem. A zdaję sobie sprawę że to dopiero początek „kłopotów” Dzieci rosną i z każdym rokiem coraz bardziej się uniezależniają od nas. Z coraz większym przerażeniem zaczynam myśleć o tym, że za kilka lat skończą szkołę, zaczną chodzić na randki i wyjeżdżać beze mnie. Kurcze jak ja to przeżyję?! Dlatego póki co staram się cieszyć każdym dniem spędzonym razem, każdym uśmiechem i buziakiem jaki od nich dostaje. I może właśnie dlatego zaczęłam pisać ten blog... Chwile, wspomnienia, gdzieś na przestrzeni lat blakną albo całkiem się zacierają. To jest być może sposób na zatrzymanie tych wspomnień? W sumie można pisać pamiętnik ale od czasu studiów kiedy musiałam nadwyrężać rękę pisząc notatki wolę ten nowoczesny sposób. Klawiaturę. No i zdjęcie można jakieś wkleić... i wydrukować....

poniedziałek, 14 maja 2012

Niania legalnie zatrudniona

Autorem artykułu jest Liliana


Mama, która po urlopie macierzyńskim musi wrócić do pracy, może zatrudnić nianię dla swojej pociechy. Państwo zapłaci za opiekunkę składki ubezpieczeniowe. Z Urzędem Skabowym niania rozliczy się sama.

Zawód: niania. Wykonywany był od zawsze – przez babcie, ciocie, osoby młode i starsze. Opiekunka do dziecka w dalszym ciągu należy do tzw. „szarej strefy”. Tymczasem w październiku 2011 roku weszły w życie przepisy ustawy żłobkowej z dnia 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3. Dzięki nim niania ma szansę na uzyskanie normalnego zatrudnienia, które zapewni jej ubezpieczenia społeczne, a okres pracy będzie się jej liczył do przyszłej emerytury.

Niania, zgodnie z ustawą, jest osobą fizyczną (a więc nie trzeba będzie prowadzić działalności gospodarczej). Nie może nią być jednak jedno z rodziców. Poza tym nie istnieją żadne ograniczenia dotyczące pokrewieństwa pomiędzy nianią a rodzicami dzieci. Niania może zajmować się jednym dzieckiem w wieku od 20 tygodnia życia do końca roku szkolnego, w którym dziecko kończy 3 lata. W przypadku, gdy trzylatek nie dostanie się do przedszkola, czas tej opieki wydłuża się o rok.

Rodzice albo rodzic samotnie wychowujący dziecko mogą podpisać z nianią umowę uaktywniającą. Jest to umowa o świadczenie usług, do której zgodnie z przepisami Kodeksu Cywilnego, stosuje się przepisy dotyczące umowy zlecenia. Należy ją zawrzeć w formie pisemnej.

UMOWA UAKTYWNIAJĄCA POWINNA OKREŚLAĆ:

● strony umowy,

● cel i przedmiot umowy,

● czas i miejsce sprawowania opieki,

● liczbę dzieci powierzonych opiece,

● obowiązki niani,

● wysokość wynagrodzenia oraz sposób i termin jego wypłaty,

● okres, na jaki umowa została zawarta,

● warunki i sposób zmiany umowy, a także zasady jej rozwiązania.

Gdy rodzic zdecyduje się podpisać z nianią umowę, strony ustalają między sobą wysokość pensji. Budżet państwa za pośrednictwem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych finansuje składki niani na ubezpieczenia emerytalne, rentowe, wypadkowe oraz zdrowotne – od podstawy stanowiącej kwotę nie wyższą niż wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę (1.500 złotych brutto w roku 2012). Jeśli rodzic zdecyduje się płacić opiekunce więcej niż wynosi płaca minimalna, musi sam regulować składki od podstawy stanowiącej kwotę tej nadwyżki. Niania może też dobrowolnie przystąpić do ubezpieczenia chorobowego – składki na to ubezpieczenie opłaca jej pracodawca.

Rodzic w ciągu 7 dni od podpisania umowy z nianią musi dostarczyć do ZUS-u dane dotyczące płatnika (swoje dane) i ubezpieczonego (zatrudnianej niani). Niania i rodzic powinni pojawić się w ZUS-ie w celu złożenia podpisów pod dokumentami zgłoszeniowymi. Wielu rodziców nie czuje się na siłach, by wypełnić dokumenty samodzielnie. W dziale obsługi klienta pomagają w tym pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Rodzic jest również zobowiązany do złożenia w ZUS-ie dokumentów rozliczeniowych za nianię w terminie do 15 dnia miesiąca za miesiąc poprzedni. W sporządzeniu owych rozliczeń również pomoże pracownik zakładu ubezpieczeń. Jeśli wynagrodzenie niani nie będzie wyższe od kwoty minimalnego wynagrodzenia i w kolejnych miesiącach podstawa wymiaru składek nie ulegnie zmianie, to będzie to ostatnia czynność, którą rodzic będzie musiał wykonać w trakcie ubezpieczania. Zostanie zwolniony z obowiązku comiesięcznego składania deklaracji. Podczas kolejnych miesięcy ZUS będzie powielał te dane w systemie informatycznym. Warto tę pierwszą deklarację złożyć parę dni wcześniej, np. do 10- tego dnia miesiąca.

Rodzic (płatnik składek) zobowiązany jest do niezwłocznego informowania ZUS-u o każdej zmianie mającej wpływ na opłacanie składek, w szczególności o rozwiązaniu lub wygaśnięciu umowy uaktywniającej. W ciągu 7 dni od rozwiązania umowy musi też wyrejestrować nianię z ubezpieczeń.

Wynagrodzenie przysługujące niani na podstawie umowy uaktywniającej jest zakwalifikowane do przychodów z innych źródeł. Rodzic jest zwolniony z obowiązku podatkowego, nie pobiera i nie odprowadza do Urzędu Skarbowego comiesięcznych zaliczek. Niania musi rozliczyć się z podatku samodzielnie w rocznym zeznaniu podatkowym (PIT-36).

W świetle nowych przepisów ustawy żłobkowej na stanowisko niani można zatrudnić własną mamę, ciocię, pełnoletnią siostrę, kuzynkę, sąsiadkę czy koleżankę. Opiekunka zyskuje ubezpieczenie i świadczenia emerytalno-rentowe. Rodzic nie ma powodu, by martwić się o swojego malucha, a dodatkowo nie musi płacić składek ZUS. Jest to doskonała alternatywa np. dla babci dziecka, której brakuje lat pracy do emerytury czy dla rodzeństwa lub znajomych, pozostających bez pracy. Ustawa ma na celu uaktywnienie zawodowe takich osób.

ZUS OPŁACA SKŁADKI NIANI, GDY SPEŁNIONE SĄ NASTĘPUJĄCE WARUNKI:

● niania jest zgłoszona przez rodzica do ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego,

● dziecko objęte opieką ma nie mniej niż 20 tygodni i nie więcej niż 3 lata,

● dziecko nie jest umieszczone w żłobku, klubie dziecięcym oraz nie zostało objęte opieką sprawowaną przez dziennego opiekuna,

● rodzice albo rodzic samotnie wychowujący dziecko są zatrudnieni, świadczą usługi na podstawie umowy cywilnoprawnej lub prowadzą pozarolniczą działalność,

● pensja niani nie przekracza kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę.

W przypadku utraty przez rodziców albo rodzica samotnie wychowującego dziecko zatrudnienia, zaprzestania świadczenia usług lub prowadzenia działalności, składki niani będą opłacane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych jeszcze przez 3 miesiące.

---

http://twojmaluch.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Bezpieczeństwo dzieci na placu zabaw

Autorem artykułu jest Tomasz S.



Place zabaw w przedszkolach, parkach czy przy osiedlach stanowią atrakcyjne miejsce dla zabawy dzieci. Tworzone są z myślą o zapewnieniu dzieciom niezapomnianej zabawy i prawidłowego rozwoju. Place zabaw jako miejsca przeznaczone dla dzieci powinny spełniać określone wymogi bezpieczeństwa.

Obecnie projektowane i montowane place zabaw są różnorodne, kolorowe i zapewniają urozmaiconą zabawę lecz nie zawsze są całkowicie bezpieczne dla bawiących się dzieci. Kwestia bezpieczeństwa placów zabaw dotyczy zarówno samych urządzeń służących do zabawy dzieci jak również ich otoczenia. Przede wszystkim place zabaw, które znajdują się w publicznym miejscu powinny posiadać odpowiednie certyfikaty jakości i bezpieczeństwa dostarczone przez producenta. Po zamontowaniu urządzeń zabawowych przez producenta kwestia bezpieczeństwa na nim spoczywa na administratorze zarządcy czy właścicielu placu zabaw.

Wykonanie placu zabaw zgodnie z obowiązującą normą

Wymagania dotyczące jakości i bezpieczeństwa na placach zabaw określa norma PN-EN 1176 2009r. Norma określa bardzo szczegółowo jak powinien być wykonany plac zabaw by nie stwarzał zagrożenia dla bawiących się dzieci. Urządzenia wykonane niezgodnie z normą mimo że wyglądają na solidne i bezpieczne mogą stwarzać zagrożenie dla dzieci. Dotyczy to przede wszystkim takich kwestii jak zakleszczenia odzieży i części ciała dziecka oraz wysokości bezpiecznego upadku z placu zabaw.

Regularna kontrola placu zabaw

Samo wykonanie placu zabaw z godnie z obowiązującą normą nie jest wystarczające. Użytkowane place zabaw powinny być regularnie kontrolowane w celu eliminowania zagrożenia dla bawiących się dzieci. Naturalna eksploatacja placu zabaw przez bawiące się dzieci powoduje zużywanie się niektórych części. Place zabaw są ponadto narażone na korozję spowodowaną niekorzystnymi warunkami pogodowymi wskutek czego z biegiem czasu niszczeją. Ze względu na częste umieszczenie placów zabaw w miejscach publicznych są one narażone na wandalizm. Wszystkie te czynniki sprawiają, że plac zabaw z upływem czasu może stracić swoje właściwości. Na skutek wandalizmu może się to stać bardzo szybko. Dlatego tak ważna jest regularna kontrola placów zabaw

Norma PN-EN 1176 2009r. dotycząca placów zabaw wyszczególnia trzy rodzaje kontroli, które powinny być przeprowadzane na placach zabaw:

1. Regularna kontrola przez oględziny. Ta procedura kontrolna powinna być przeprowadzana co 1 do 7 dni. Częstotliwość jest uwarunkowana od użytkowania oraz umieszczenia placu zabaw, gdyż urządzenia zabawowe umieszczone na blokowisku są bardziej narażone na wandalizm niż od tych umieszczonych na przedszkolach oraz takie place zabaw są używane przez różne grupy wiekowe dzieci. Kontrola przez oględziny polega przede wszystkim na ocenieniu wzrokowym stanu technicznego placu zabaw, sprawdzeniu, czy urządzenie nie zostało zniszczone lub uszkodzone wskutek wandalizmu lub niekorzystnych warunków pogodowych takich jak silny wiatr czy ulewny deszcz. Podczas tej kontroli należy również sprawdzić stan nawierzchni, czy nie znajdują się zanieczyszczenia na jej powierzchni np. potłuczone butelki. Ocenie podlega również całe urządzenie zabawowe np. jeśli jest to plac zabaw wykonany z drewna czy nie występują drzazgi oraz rozwarstwienia drewna.

2. Kontrola funkcjonalna. Ta kontrola powinna być przeprowadzana w częstotliwości od 1 do 3 miesięcy. Jest to bardziej dokładna i szczegółowa procedura kontrolna niż ocena stanu przez oględziny. Podczas kontroli funkcjonalnej należy sprawdzić przede wszystkim stan połączeń śrubowych, funkcjonalność poszczególnych elementów zabawowych, stabilność całości urządzeń oraz stopień zużycia placu zabaw lub jego poszczególnych elementów.

3. Coroczna kontrola podstawowa. Jest to najbardziej dokładna procedura kontrola przeprowadzana na placach zabaw. Należy ją przeprowadzić przynajmniej jeden raz w roku. Podczas tej kontroli w szczególności należy ocenić ogólny poziom bezpieczeństwa placu zabaw oraz nawierzchni. Sprawdzone powinny zostać również fundamenty umieszczone pod urządzeniami zabawowymi. Należy ocenić również kompletność urządzeń oraz poziom erozji i rozkładu placu zabaw oraz przewidzieć jak ten proces będzie postępował w kolejnym roku.

Te trzy rodzaje kontroli przeprowadzanych na placach zabaw to niezbędne minimum by dzieci mogły się cieszyć bezpieczną zabawą. Wszelkie czynności kontrolne powinny być udokumentowane. Najlepiej w tym celu prowadzić księgę kontroli, w której odnotowuje się datę wraz z wszelkimi uwagami oraz danymi personalnymi osoby odpowiedzialnej za kontrolowanie placu zabaw. Czynności kontrolne powinny przeprowadzać odpowiednio przeszkolone osoby, które wiedzą na co zwrócić uwagę oraz jak dokładnie ocenić stan techniczny placu zabaw.

Regularna konserwacja placu zabaw

Regularna kontrola pozwala wykryć zagrożenia natomiast odpowiednia konserwacja im zapobiega, szczególnie jeśli chodzi o wpływ warunków pogodowych. Poza niezbędnymi czynnościami konserwacyjnymi i naprawczymi wykonywanymi wskutek przeprowadzonej kontroli warto poddawać plac zabaw odpowiednim zabiegom konserwującym w celu przedłużenia jego żywotności. Istotną kwestią jest malowanie placu zabaw. Nawet jeśli wyniki kontrolne nie wykazują zagrożeń warto co kilka lat przemalować plac zabaw odpowiednimi farbami. Jeśli jest to plac zabaw wykonany z drewna dobrym rozwiązaniem jest użycie farb zawierających impregnat. Dzięki temu drewno uzyska dodatkową ochronę na warunki pogodowe. Odmalowanie placu zabaw ma także znaczenie estetyczne, kolory stają się żywsze a cały plac zabaw wygląda na nowszy.

Umiejscowienie placu zabaw względem innych obiektów

W przypadku montażu placu zabaw przy budynkach wielorodzinnych objętych jednym pozwoleniem na budowę istnieje obowiązek zachowania odległości 10m od linii rozgraniczających ulicę, od okien pomieszczeń przeznaczonych na pobyt ludzi oraz od miejsc gromadzenia odpadów. Zasada ta nie dotyczy placówek oświatowych. Plac zabaw powinien być oddalony od parkingu o przynajmniej 7m w przypadku parkingu na 4 stanowiska włącznie, 10m w przypadku parkingu z liczbą miejsc od 5 do 60 włącznie oraz 20m w przypadku parkingu z liczbą miejsc powyżej 60

Odpowiednia nawierzchnia na placu zabaw

Zamawiając wykonanie placu zabaw należy uwzględnić to na jakim podłożu ma on się znajdować. Jest to bardzo ważna kwestia ze względu na bezpieczeństwo bawiących się dzieci gdyż podłoże na placu zabaw musi pełnić określone funkcje związane z amortyzacją upadku. Kwestia ta jest również określona w normie dotyczącej placów zabaw PN-EN 1176 – 2009r.
Place zabaw budowane wiele lat temu niezależnie od wielkości zazwyczaj znajdowały się na trawie, która z czasem została wydeptana wskutek użytkowania urządzeń i pozostała zbita gleba. Raczej mało spotykanym przypadkiem jest również uzupełnianie ubytków trawy przy urządzeniach. Administratorzy i osoby odpowiedzialne za utrzymanie i bezpieczeństwo placów zabaw zdają się nie zwracać uwagi na tą kwestię lub po prostu nie zdają sobie sprawy z niezgodności jakie występują. Zazwyczaj firmy, które specjalizują się w budowie placu zabaw nie zajmują się jednocześnie powierzchnią pod plac zabaw choć mają obowiązek w dokumentacji produktu określić jakie podłoże jest dopuszczalne a jakie nie do montowanych urządzeń zabawowych. Rodzaj dopuszczalnego podłoża jest określony w normie PN-EN 1176 z 2009 roku i jest uzależniony od krytycznej wysokości upadku z urządzenia. W zależności od tej wysokości plac zabaw może znajdować się na powierzchni trawiastej lub glebowej, piaskowej, żwirowej, korowej, wiórowej oraz innych materiałów zgodnych z wymogami normy m.in. sztuczna nawierzchnia gumowa. Przez krytyczną wysokość upadku należy rozumieć maksymalną wysokość z jakiej dziecko może spaść a nie wysokość całego placu zabaw. Przykładowo zestaw zabawowy składający się z wieży z dachem, podestu ze zjeżdżalnią oraz wejścia na ten podest posiada krytyczną wysokość upadku równą wysokości górnej krawędzi podestu a nie wysokości daszku, który nie stanowi elementu służącego do zabawy.

Nawierzchnię trawiastą oraz glebową można stosować jeśli krytyczna wysokość upadku z urządzenia jest równa bądź mniejsza niż 1m. Nawierzchnia trawiasta posiada wystarczające właściwości amortyzujące upadek dla niewielkich urządzeń zabawowych. Zazwyczaj wystarcza dla takich urządzeń jak bujaki na sprężynie czy huśtawki wagowe oraz zjeżdżalni, których część startowa znajduje się poniżej 1m. Tak jak wspomniałem wyżej nawierzchnia trawiasta ma to do siebie, że wraz z zwiększeniem intensywności użytkowania urządzenia wydeptuje się i należy nieużytki uzupełniać lecz posiada również wiele zalet. Zazwyczaj łatwo zauważyć i usunąć z jej powierzchni zanieczyszczenia, bawiące się dzieci nie brudzą się tak jak w przypadku nawierzchni sypkich oraz zadbana trawa prezentuje się estetycznie. W przypadku trawy po ulewnych deszczach woda nie stanowi problemu, gdyż bez przeszkód wsiąka i nie występuję błoto.

Piasek jest również często stosowaną nawierzchnią przy placach zabaw. Jednak trzeba zwrócić uwagę by był to odpowiedni piasek oraz o odpowiednich właściwościach. Wielkość ziaren piasku stosowanego jako podłoże pod placem zabaw powinna się mieścić w przedziale od 0,2 do 2mm. Natomiast minimalna grubość powierzchni powinna wynosić przynajmniej 20cm dla krytycznej wysokości upadku mniejszej bądź równej 2m oraz odpowiednio 30cm dla wysokości mniejszej bądź równej 3m. Identyczne parametry grubości i wysokości upadku stosuje się w przypadku powierzchni żwirowej, z tym że żwir pod placem zabaw powinien posiadać ziarna w wielkości od 2 do 5mm. Na placu zabaw powierzchnia piaskowa i żwirowa może przysporzyć kłopotów ze względu, że znajdujące się zanieczyszczenia mogą zostać zasypane w podłożu. Nawierzchnie sypkie jak sama nazwa wskazuje rozsypują się i trzeba regularnie kontrolować ich grubość pod urządzeniami zabawowymi. Ponadto dzieci łatwo się brudzą i wnoszą potem żwir i piasek do pomieszczeń a po ulewnych deszczach podłoże zmienia się w błoto. Zaletą jest to, że piasek oraz żwir można stosować do większych placów zabaw.

Nawierzchnie wiórowe oraz korowe są dość rzadko spotykane jednak posiadają wiele zalet jako podłoże pod plac zabaw. Mianowicie nie rozsypują się tak jak piasek i żwir, bawiące się dzieci mniej się brudzą a woda bez przeszkód swobodnie przesiąka przez warstwę podłoża. Wióry oraz korę można stosować do krytycznej wysokości mniejszej bądź równej 2m jeśli ich grubość wynosi przynajmniej 20cm oraz odpowiednio do wysokości mniejszej bądź równej 3m jeśli grubość podłoża wynosi przynajmniej 30cm. Wielkość wiórów powinna się mieścić w przedziale od 5 do 30mm, natomiast kory w przedziale od 20 do 80mm. Taka ziarnistość sprawia też, że zanieczyszczenia łatwiej usunąć z powierzchni podłoża pod placem zabaw. Estetycznie taka forma podłoża prezentuje się znacznie lepiej niż piasek czy żwir. Wióry i kora posiadają odpowiednie właściwości amortyzujące chroniące dzieci przed upadkiem z placu zabaw i można tą formę podłoża stosować do większych urządzeń zabawowych jednak ze względu na wielkość ziaren jest to dość szorstki materiał.

Nawierzchnie sztuczne coraz częściej stosuje się na placach zabaw, szczególnie w programie Radosna Szkoła. W zależności od rodzaju nawierzchni można ja stosować praktycznie do wszelkiego rodzaju placów zabaw. Nawierzchnia gumowa posiada znakomite właściwości amortyzujące upadek. Jeśli posiada odpowiednio wykonany spad nie zatrzymuje się na niej woda. Zaletą jest to, że nie trzeba uzupełniać ubytków jak w przypadku nawierzchni sypkich, kory, wiórów czy nawet trawy. Większe zanieczyszczenia bez problemów można usunąć z powierzchni. Mały problem istnieje, jeśli na powierzchnie gumową wniesie się błoto z obszaru położonego poza placem zabaw gdyż stosunkowo ciężko się czyści podłoże gumowe. Szczególnie jeśli są to jasne kolory nawierzchni ubrudzenia błotem są widoczne i o ile nie stwarza to zagrożenia dla bezpieczeństwa to ma jednak wpływ na estetykę całego placu zabaw. Największą wadą jest jednak cena takiego podłoża a najwyższa jest za kolory pomarańczowy i niebieski, czyli te stosowane w programie Radosna Szkoła. Odpowiednie położenie nawierzchni wymaga wynajęcia odpowiedniej firmy specjalizującej się w tej kwestii a nie zawsze firma, która zajmuje się budową placów zabaw wykonuje jednocześnie nawierzchnię.

Z szeregu dostępnych typów nawierzchni na plac zabaw podczas wyboru najpierw należy określić wielkość upadku z urządzenia zabawowego. Raczej mało spotyka się urządzeń zabawowych z wysokością upadku powyżej 3m, gdzie należy już stosować specjalne nawierzchnie gumowe. Wybierając nawierzchnię na plac zabaw poza wysokością należy uwzględnić również inne czynniki, indywidualnie dla każdego placu zabaw.

Niezbędne urządzenia przy placach zabaw

Plac zabaw służy przede wszystkim dzieciom jednak w jego otoczeniu powinny się znajdować dodatkowe urządzenia, które uczynią miejsce zabawy dzieci bezpieczniejszym. Ważnym elementem na placu zabaw są ławki, które powinny się znajdować w takich miejscach by nie kolidowały z urządzeniami zabawowymi. Rodzice czy opiekunowie powinni mieć zapewniony z ławek ogólny ogląd placu zabaw by w razie konieczności szybko zauważyć i zareagować na możliwe zagrożenie. Bardzo istotne by w pobliżu znajdowały się kosze na śmieci. Jest to wymóg niezbędny by zachować plac zabaw w czystości. Kosze na śmieci są często umieszczane bezpośrednio przy ławkach co nie jest dobrym rozwiązaniem gdyż mogą być wykorzystywane do zabawy przez dzieci. Ważne jest by na placu zabaw znajdował się regulamin na którym będą umieszczone numery telefonów do policji czy pogotowia. Bardzo istotne jest ogrodzenie całego terenu przeznaczonego na plac zabaw. Ogrodzenie spełnia kilka ważnych funkcji: utrudnia dostęp osobą niepowołanym i zwierzętom, które zostawiają odchody, oraz poprawia kontrolę nad bawiącymi się dziećmi, które nie mogą wyjść z placu zabaw poza wyznaczonymi do tego miejscami. Ogrodzenie jest szczególnie zalecane jeśli plac zabaw znajduje się przy ruchliwej ulicy. Często spotykane jest że ogrodzony plac zabaw posiada tylko jedno wejście w postaci furtki co nie jest najlepszym rozwiązaniem. Owszem daje dużą kontrolę nad bawiącymi się dziećmi ale utrudnia dostanie się służbą ratunkowym. W przypadku dużych placów zabaw jest to istotna kwestia. Dobrze jest gdy w ogrodzeniu jest brama umożliwiająca wjazd np. ambulansowi. Jeśli plac zabaw jest zamykany na noc ważne by była umieszczona np. przy regulaminie informacja gdzie znajdują się klucze do bramy umożliwiającej wjazd.

Roślinność na placu zabaw

Różnorodna roślinność umieszczona wokoło placu zabaw podnosi walory estetyczne ale również pełni wiele istotnych funkcji. Wysokie drzewa z rozłożystą koroną zapewniają zacienienie. Zarówno bawiące się dzieci jak i opiekunowie i rodzice docenią możliwość przebywania w cieniu w upalne dni. Ma to również znaczenie zdrowotne dla przebywających osób na placu zabaw, latem minimalizuje ryzyko udarów spowodowanych długim przebywaniem na słońcu. Ważne jest by drzewa na placu zabaw były odpowiednio „przygotowane”. Nisko znajdujące się gałęzie stwarzają zachętę dla dzieci do wchodzenia na drzewo co może skończyć się upadkiem. Roślinność umieszczona na placu zabaw lub wokoło niego nie powinna utrudniać rodzicom czy opiekunom widoczności. Trzeba również zwrócić uwagę na rodzaj roślinności. Rośliny posiadające trujące owoce czy kolce nie są odpowiednie na plac zabaw, bawiące się dziecko może się skaleczyć lub zatruć.

Zwrócenie uwagi na wyżej wymienione kwestie dotyczące bezpieczeństwa dzieci na placu zabaw pozwolą zminimalizować ryzyko wypadku i odpowiednią zabawę najmłodszym użytkownikom.

---

ATUT - place zabaw z drewna


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl