Dorośli nie przepadają za śniegiem. Wiąże się z wymianą opon i odśnieżaniem podwórek.
Dzieci przeciwnie, nie mogą się go doczekać, a im więcej spadnie białego puchu, tym lepiej.
Jako, że napadało wieczorem całkiem pokaźną jego ilość Kinga z Dominiką z samego rana, czyli coś około ósmej, wzięły się za lepienie bałwana, a raczej Pani Bałwanowej. A, że Pani było smutno dolepiły jeszcze dla niej śnieżnego psa.
Zamiast węgielków, którego nie mamy, oczy psa zrobiły z orzechów włoskich, których dla odmiany mamy pod dostatkiem.
Pracą dziewczyn zainteresował się nasz pies. I kiedy Dominika robiła oczka, Kira je wyciągała i zjadała. I tak kilka razy. Dominika naprawiała a pies wyciągał. W końcu obrzuciły go śnieżkami i przekonały, że jest bardzo niegrzecznym psem. O dziwo, poskutkowało.
Szkoda tylko, że śnieg zaczął się rozpuszczać i Pani Bałwankowa, straciła w końcu głowę. Dziewczyny były niepocieszone. Ale przecież przed nami kilka miesięcy zimy i śniegu. Zdążą ulepić jeszcze nie jednego bałwana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz