niedziela, 10 czerwca 2012

Wyprawa do Leroy Merlin


   Mam w domu starą, stojącą lampkę i postanowiłam ją odrestaurować. Początkowo chciałam ją pomalować na jakiś cukierkowy kolor, tak żeby pasowała do dziewczynek bawialni, ale zmieniłam zdanie. Lampka ma mieć czekoladową nóżkę i jasny abażur.
Postanowienie postanowieniem ale trzeba to wcielić w życie.
   W tym celu wybrałam się do sklepu Leroy Merlin. 
Ponieważ dziewczyny zaczęły rano przejawiać syndrom nadmiernej pobudliwości ruchowej pomyślałam że dobrze byłoby którąś zabrać ze sobą. Dominika zgłosiła się na ochotnika a Kinga zaproponowała, że w tym czasie pomoże tacie umyć auto. Jest to jedno z ulubionych zajęć moich dzieci, może dlatego że pozwala bez ograniczeń i napomnień ze strony rodziców na taplanie się w wodzie.
   Jak to zwykle na początku, Dominice zakupy bardzo się spodobały. Obmacała wszystkie dywany i dywaniki, wyprzytulała wszystkie poduszeczki a potem zrobiła sobie przerwę w kąciku dla dzieci.



   Kącik bardzo jej się spodobał i zdążyła nawet, nawiązać  nowe znajomości a ja w tym czasie pobuszowałam w dziale z zasłonkami.
   A potem zaczęły się schodki.
Poszłyśmy obejrzeć abażury.
- Mamo nuda!!!!! 
W dziale z farbami.
- Mamo ja chce siusiu!!
- Misiu wytrzymaj, jeszcze tylko dwie minutki.
- Ale ja chce już! Nie wytrzymam- podskakuje na jednej nodze.
Cóż mam zrobić. Zostawiam wszystko i pędzimy do toalety.
Potem wracamy po farbki i zaopatrujemy się w odpowiednie puszki.
   Już mamy wracać w stronę kas, kiedy Dominika dostrzega domki ogrodowe i jak większość dzieci ginie w jednym z nich.


- Mamo ja chce taki domek!
- Kochanie, nie potrzebujemy teraz tego.
- Ale ja chce!

I spróbuj tu człowieku, wytłumaczyć dziecku, że nie jest to rzecz niezbędna do życia, bez której możemy się obejść. 
Tym bardziej że, domki i te wszystkie kolorowe gadżety są fajne i sama zawsze zastanawiam się jakby one wyglądały w naszym ogródku. Na pewno pięknie komponowały by się na tle zielonej trawki i dzieciaki były by, zadowolone.
Widocznie w nas też czasami odzywa się małe dziecko, które uwielbia ten mały kolorowy i beztroski świat.
Niestety, jako rodzice musimy czasami powstrzymać, zakupowe zapędy swoich pociech.

- Misiu, musimy już iść.
- Ale ja się bawię.
- Kochanie, może pójdziemy pooglądać zwierzątka do sklepu obok?
W tym momencie Dominika rzuca łopatkę, którą bawiła się w piaskownicy i ciągnie mnie do wyjścia.
- A kupimy jaszczurkę?

   O rany, niedługo zwichnę sobie mózg od wymyślania, dlaczego nie kupujemy wszystkiego co tylko znajdzie się w zasięgu naszego wzroku.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz