Niedawno mieliśmy Dzień Matki a teraz mamy Dzień Dziecka.
Gdyby ktoś o tym zapomniał to wystarczy się przejść do dowolnego sklepu z zabawkami. Ilość rodziców szturmujących kasy i oblegających półki jest tak duża, że człowiek na sam widok ma ochotę zrobić w tył zwrot i uciekać gdzie pieprz rośnie.
Nie wspominając już o strasznym dylemacie – co kupić, żeby nasza pociecha była szczęśliwa i obdarowała nas pełnym wdzięczności buziakiem za spełnienie jej „największego” marzenia. Największego, bo prawdopodobnie za parę dni najważniejszą rzeczą dla jej pełnego szczęścia będzie jakaś inna lalka bądź samochodzik.
Ja odwiedziłam przybytek dziecięcego szczęścia, zwany SMYK i …. tradycyjnie zgłupiałam.
Kupić kolejną lalkę, czy książeczkę. Kucyka różowego, czy niebieskiego. Zestaw kolorowych koralików, czy....
Po piętnastu minutach gorączkowych poszukiwań i dylematów, po prostu zwiałam!
Przecież mają już lalki, koraliki, pluszaki i resztę tej całej zabawkowej kolekcji, czy potrzebują więcej? Zdecydowanie nie. No dobrze ale jakaś niespodzianka jednak by się przydała w końcu to Dzień Dziecka.
Czego mogą potrzebować? Ubrań. Tego niestety nigdy dość, szczególnie jeśli chodzi o rosnące w tempie błyskawicznym młode damy.
Ponieważ, byłam właśnie w Arkadii miałam w czym wybierać. Na szczęście jeżeli chodzi o ubrania nie mam takich strasznych dylematów jak w przypadku zabawek. Na bieżąco wiem z czego moje dziewczyny wyrastają i czego potrzebują w pierwszej kolejności.
Tym razem potrzebowałyśmy;
Dominika – spódnica,
Kinga – spódnica, bluzka i buty na niedzielę.
Co prawda w sklepach jest tyle ślicznych ubrań dla dziewczynek, że najchętniej wykupiłabym wszystko, ale dzielnie trzymałam się planu.
Mam nadzieję, że moje małe modnisie będą zadowolone. Szczególnie Misi trudno jest dogodzić, jeżeli chodzi o ubrania. Najlepsze są sukienki i im więcej mają falbanek tym lepiej.
*******
Rano odwiedza nas babcia.
-Kinga, Dominika babcia przyszła złożyć wam życzenia!- wydzieram się
-A dziadeeeeeeeeek??- dopomina się Misia.
No cóż dziadek do wylewnych nie należy i omija tego typu okazje szerokim łukiem. No, ale to przecież dzień dziecka....
-Dziadeeeeeeek!- wrzeszczymy z babcią- dziewczyny chcą życzeniaaaaa!
******
U Kingi w szkole nie było dzisiaj żadnych szaleństw, ponieważ jutro odbędzie się Festyn Rodzinny.
Misia za to wróciła z przedszkola pomalowana na motylka.
Była zabawa, balony i podobno dużo cukierków. Czyli wszystko to, co maluchy kochają najbardziej.
*****
- A gdzie są nasze prezenty?- pyta Dominika po przekroczeniu progu.
Oczywiście. Bez prezentów nie ma zabawy.
Dajemy dziewczynom torby i z zapartym tchem czekamy na reakcję.
Rany, żeby tylko im się spodobało!!!
- Łał, jakie ładne- nie kryje entuzjazmu Kinga.
- Mamusiu, jaka piękna!- podskakuje radośnie Misia.
Ufff. Możemy odetchnąć. Prezenty zaakceptowane i wzbudzają w moich małych modelkach prawdziwy zachwyt.
W tym momencie zapominam o wczorajszych dylematach i odciskach.
Teraz jest czas na przymiarki.
Najpierw Kinga
Kinga właśnie zgłosiła uwagę, że nie widać wyraźnie bluzki.
Dlatego zrobiłyśmy zbliżenie.
Misia podeszła do sesji jak prawdziwa modelka.
Jak już pisałam, im więcej falbanek tym lepiej.Bluzka pochodzi z zeszłorocznej kolekcji.
Chyba stworzymy kącik modowy.
********
Przyłapałam Misie kombinującą coś w kuchni, ale mnie stamtąd wygoniła.
Okazało się, że przygotowywała dla rodziców kanapki.
-Żeby był Ci dobrze - dostaję kanapkę i buziaki.
Rany! Jak ja kocham te moje łobuziaki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz